W tym wpisie chciałbym wrócić do przygodówki tak obrzydliwej, że nawet najbardziej brutalne sceny z filmów nie mają do niej porównania. Jesz teraz ? To lepiej to odłóż, bo chciałbym ci przedstawić Bad Mojo, czyli “symulator” karakana.
Fabuła w grze opowiada o tym, jak to pechowy od urodzenia Roger Samms w wyniku nieszczęśliwych splotów wydarzeń zamienia się w obrzydliwego robaka, zaś naszym zadaniem jest przywrócenie jego ludzkiej formy.
To co w grze porusza, to fakt że nie znajdziemy w niej dużo dialogów. Gra przeprowadza narrację poprzez środowisko i to naprawdę obrzydliwe. Przykładem niech będzie lokacja, w której będziemy przechodzić obok martwego szczura. Muszę was zszokować, to jest jak najbardziej prawdziwy szczur, który przed zeskanowaniem go do gry był jak najbardziej żywy. Na szczęście autorzy gry nie uśmiercili żadnego zwierzęcia na potrzeby gry, nie licząc kilku owadów. Wspomniany szczur to efekt pracy deratyzatora, który pracował gdzieś obok…
A tak obrzydliwych lokacji jest w grze całe mnóstwo.
Galeria: Bad Mojo (1996)
Dodatkiem do gry są cut scenki, z których zgłębiamy tajemnice bohaterów grze. Muszę przyznać, że fabuła w grze jest dość ciekawa, chociaż jak cała gra okrutnie obrzydliwa.
Jako karaluch jesteśmy niemal bezbronni, nasza jedyną bronią przeciwko całemu światu jest możliwość przesuwania niewielkich rzeczy, oraz główkowanie jak je logicznie wykorzystać. Moją ulubioną zagadką w całej grze jest pozbycie się szczura za pomocą deszczu żyletek…
Zagadki w grze są raczej banalne, wymagają od nas jedynie kojarzenia podstawowych faktów. Dzięki temu grę przechodzi się naprawdę szybko. Pomimo że Bad Mojo to tytuł na jeden wieczór nie oznacza to jednak, że gra należy do prostych. Zginąć tutaj jest naprawdę łatwo. Na szczęście mamy kilka “żyć” i możliwość zapisu gry, więc szybko można nadgonić nasze wpadki.
Jak na stary tytuł przystało, mamy w nim naprawdę sporo “utrudniaczy” które wynikają tutaj z pewnych braków. Mapa tutaj nie występuje, więc nawigowanie po kilku setkach lokacji polega na nauczeniu się ich na pamięć. Przedmioty z którymi możemy wejść w interakcje również nie są w żaden sposób zaznaczone, więc często i gęsto będziemy chodzić tam i z powrotem w poszukiwaniu sposobu przejścia dalej.
Graficznie gra już nie zachwyca, ale może to i lepiej. Jakby podciągnąć digitalizowane lokacje do obecnych standardów z pewnością okazałoby się, że to tylko gra wyłącznie dla osób ze stalowymi żołądkami.
Bad Mojo dzisiaj.
Ta gra nadal wywołuje torsje, gdyż jest po prostu obrzydliwa. Ale to jej główna zaleta. Gra doczekała się “poprawionej” wersji pod tytułem Bad Mojo Redux i właśnie tę wersję polecam do ogrania. Możecie ją znaleźć na Steam, bądź GOG.com. Osobiście polecam tę drugą opcję, w chwili gdy to piszę gra jest wyceniona niżej, niż cena jednego dobrego browarka 😉
Ah, fabuła w grze nawiązuje do “Przemiany” pióra Franz’a Kafki. Taka nic nie znaczącą ciekawostka.
Dziękuję za uwagę.