Pamiętam jak za małolata wciąż dochodziło do kłótni, która “bajka” jest lepsza Dragon Ball, czy “Czarodziejka z księżyca”. Byłą również niewielka grupka osób, którym z jakichś chorych powodów podobały się “Motomyszy z Marsa”. A to jest właśnie gra stworzona dla nich.
Gra została wydana w 2006 roku przez Creat Studios. Developer z pewnością nie jest wam znany ale to i dobrze, gdyż spod ich ręki wyszły same tragicznie wykonane tytuły. Biker Mice from Mars nie jest tu wyjątkiem.
Fabuła w grze stricte nawiązuje do serialu animowanego. Mamy więc “złola” którego musimy powstrzymać przy okazji ratując od całkowitego zniszczenia całe miasto. Do naszej dyspozycji oddano 3 bohaterów, jednak w praktyce nie różnią się niczym oprócz wyglądu.
Gra zasadniczo składa się z dwóch przeplatających się etapów. Pierwszy z nich to jazda na motocyklu po mieście, zaś drugi to zejście z motocykla i oklepanie kilku przeciwników. I tak mogę streścić jakieś 90% misji w tej grze. Niestety jazda na motocyklu została zaprojektowana tragicznie, zaś poruszanie się na nogach jeszcze gorzej.
Etapy “motocyklowe” przypominają jazdę w rynnie w której zostali umieszczeni przeciwnicy, których musimy wyeliminować za pomocą kilku dostępnych broni. Już od samego początku gry te zakapiory strzelają nad wyraz szybko i celnie, więc nasza energia spada w zastraszającym tempie.
Galeria: Biker Mice from Mars
Gdy już zsiądziemy z motocykla i poruszamy się o własnych siłach szybko okaże się, że sterowanie dopakowanym testosteronem “myszem” jest mało responsywne i wystarczy dwóch, maksymalnie trzech przeciwników aby totalnie się “zakręcić” i zostać oklepanym.
W trakcie przerwy pomiędzy misjami możemy ulepszyć nasz motor, jednak nawet i to zostało wykonane źle. Po prostu nie odczuwamy różnicy czy prowadzimy maksymalnie rozwinięty pojazd, czy też “golasa” dostępnego od początku gry. Wszystko za sprawą tego, że niezależnie od wybranych upgrade przeciwnicy i tak dziurawią nas jak ser szwajcarski.
Oprawa graficzna gry jak na tytuł, który wyszedł na PlayStation 2 jest nawet dobra. W grze przygrywa nam również sympatyczna metalowa ścieżka dźwiękowa, która idealnie wpasowuje się w klimat gry. Między misjami odtwarzane są również krótkie filmiki popychające fabułę do przodu. Szkoda tylko, że tak jak wspomniałem historia przedstawiona w grze jest niezwykle przewidywalna.
Biker Mice from Mars dzisiaj.
Gra jest totalnym gniotem. Podobnie jak Knight Rider The Game 2 była wyłącznie skokiem na portfele fanów serialu. Moim zdaniem można zagrać, ale na PS2 zostało wydanych o wiele więcej fajnych tytułów niż Biker Mice from Mars.
Gra działa poprawnie na emulatorze PCSX2.
Dziękuję za uwagę.