The Last Ninja to jedna z tych gier, którą się kocha albo nienawidzi. Wszystko zależy od tego, czego spodziewamy się od gry z ninja jako protagonisty.
Na konsoli NES zostało wydanych wiele gier, w których głównym bohaterem jest zamaskowany ninja. Shinobi, Ninja Gaiden, Wrath of the Black Manta, czy też Teenage Mutant Ninja Turtles III : The Manhattan Project to tylko wierzchołek góry lodowej. Wszystkie wymienione gry na konsoli NES wymagały od nas naprawdę dużo zręczności, ponieważ były to gry akcji, które stawiały nas przed naprawdę wyśrubowanym poziomem trudności.
Gra The Last Ninja na konsolę NES jest w rzeczywistości konwersją tytułu The Last Ninja II z komputera Commodore 64. Przed odkryciem tego faktu, byłem gotowy ostro krytykować tę grę za jej niezgrabne sterowanie, słabą grafikę i ogólny kierunek, którym poszła firma Jaleco.
Dlaczego cokolwiek szanujący się twórca miałby projektować grę akcji/przygodową na NES z perspektywą izometryczną, chyba że celem było utrzymanie rozgrywki na jak najniższym poziomie? Przypominam, że ta firma dała nam świetnego Shatterhand, Jurassic Park, R-Type III: The Third Lightning i wiele, wiele innych gier w których prędkość naszej reakcji na to, co dzieje się na ekranie była kluczowa.
I wtedy mnie oświeciło. Szybkość i skrytość działań ninja nie jest celem tej gry. Naszym zadaniem jest zbieranie przedmiotów i ich wykorzystywanie w innych częściach poziomu, jednocześnie walcząc, lub uciekając przed wrogami.
Ale przecież tak jak wspomniałem, poruszamy się ninja. Czy ninja nie powinienem być szybki, skakać po 20 metrów w górę i zabijać przeciwników jednym ciosem ?
Ten przypuszczalnie “Ostatni Ninja” nie spełnia żadnego z tych kryteriów. Gra do naszej dyspozycji oddaje wiele broni (o ile będziemy na tyle wytrwali by je znaleźć), więc teoretycznie nasz bohater powinien bez problemu poradzić sobie z każdym przeciwnikiem.
Niemniej jednak moją radą jest unikanie jak największej liczby wrogów. Za porażkę starć z przeciwnikami często będziecie winić perspektywę gry i ogólny chaos do jakiego dochodzi podczas starć. Najgorsze jest to, że nasza postać często stoi za wysoko, bądź za nisko przez co nasze ciosy trafiają w próżnię. Co często kończy się zgonem po naszej stronie. Nasi przeciwnicy posiadają również dwa paski “zdrowia”, więc musimy je dwukrotnie opróżnić by pozbyć się delikwenta na dobre. Niektórzy z nich mają po kieszeniach skitrane shurikeny, które mogą nas zabić jednym lub dwoma trafieniami.
Często również perspektywa nie pomaga w nawigowaniu po poziomie, przez co tracimy życie skacząc do wody (nasz bohater nie potrafi pływać…), czy też tak właściwie nie wiemy co mamy zrobić w danym momencie gry.
Wrogowie, sterowanie, perspektywa – wszystko to pozostawia wiele do życzenia, ale mimo to, gra ta przyciągnęła mnie swoim unikalnym podejściem do tematyki ninja.
Galeria: The Last Ninja
Jeżeli potraktujemy “The Last Ninja” jako grę przygodową z elementami walki, to ten tytuł naprawdę świetnie się sprawdza. Dlatego też nie dziwię się, że firma Jaleco odważyła się wydać tę grę na konsoli NES, która była znana głównie z prostych gier platformowych. To właśnie to unikalne połączenie elementów przygodowych i walki potrafiło przyciągnąć graczy i sprawiło, że gra ta gra wciąż jest interesująca dla retro fanów. Choć tytuł posiada wiele wad, jest ciekawą alternatywą dla innych tytułów dostępnych na konsoli NES.
The Last Ninja dzisiaj.
Naprawdę ciężko mi jest wydać ostateczny werdykt na temat tej gry. Z jednej strony wiem, że na C64 ta gra była naprawdę świetna i wysoko oceniana, natomiast na NES… nie spodziewajcie się fajerwerków. Gra jest dobra, jeżeli szukacie na tym systemie czegoś więcej niż prostej platformówki.
Grę uruchomiłem na emulatorze puNes, jednak na jednym z tych emulatorów również odpali się bez żadnych problemów.
Przypominam jednak, że emulator to tylko połowa drogi sukcesu. Oprócz niego potrzebujemy dobrego pada:
- 8Bitdo SN30 w cenie ok. 116 złotych
- 8Bitdo Ultimate C w cenie ok. 134 złotych.
8Bitdo to naprawdę solidna firma, z ich produktów korzystam już od lat i nigdy nie zdarzyła mi się awaria tego sprzętu. Pady są solidne, wykonaniem dorównują konkurentom od Sony/Microsoft a dodatkowo posiadają retro-look, który cenię sobie obcując z emulatorami konsol.
Na zakończenie podaję wam kody do poziomów.
Możecie je wklepać by szybko przenieść się do odpowiedniego poziomu.
- 15 żyć HHHHHHHHHHH0HHH
- Poziom 2 611111612314901
- Poziom 3 C444444F5041DG4
- Poziom 4 7000008036058C0
- Poziom 5 HCDCD8081086048
- Poziom 6 BG9G9F5FCFD950F
- Ostatni poziom 550446503776HC6
Dlatego też je polecam. Dziękuję za uwagę i życzę dobrego grania !
1 komentarz
Jedna z najbardziej orginalnych gier na Pegasusa, nie licząc Mortal Kombatów 😉
Zagrywałem się w nią za małolata naprawdę długo, jednak nigdy nie udało mi się przejść drugiego etapu :/