BioForge opowiada historię człowieka o imieniu Dane, który pewnego dnia budzi się jako cyborg i musi uciec z placówki przed złowieszczym przywódcą kultu, doktorem Mastabą, który chce przekształcić wszystkie istoty żywe – ludzi, zwierzęta i obcych – w cyborgi.
Akcja gry rozgrywa się na odległej planecie w dalekiej przyszłości, a historia jest prosta i zachęca do eksploracji świata stworzonego przez autorów gry. Na początku rozgrywki widzisz coś co przypomina po części maszynę leżącą na łóżku w celi. Okazuje się, że to główny bohater i po tym jak uporamy się z uporczywą pielęgniarką Dane zda sobie sprawę, że tak właściwie nic nie pamięta.
Po ucieczce z celi zaczynamy eksplorować swoje otoczenie. Z dzienników rozmieszczonych w kompleksie dowiemy się, że jakiś reaktor nuklearny znajdujący się gdzieś w kompleksie jest bliski przekroczenia stanu krytycznego. Zapisane logi ujawniają również, że ktoś o imieniu Mastaba przeprowadzał dziwaczne eksperymenty na nieszczęsnych ofiarach do których zalicza się również nasza postać.
Gra jest rozgrywana z różnych kątów, które zmieniają się automatycznie pozwalając cieszyć się płynnością i realistycznym (jak na rok 1995) ruchem postaci. Połączenie renderowanych lokacji z bohaterami wykonanymi w technice 3D strasznie przypomina mi pierwszą część Resident Evil, jednak w przypadku BioForge widać, że ruch naszej postaci czasami jest bardziej “drętwy”. Nawet jak na standardy pierwszego Resident Evil.
Jedną z głównych atrakcji survival horrorów jest niewątpliwie walka, która niestety w BioForge została zaprojektowana dość dziwnie. W grze zazwyczaj walczymy przy pomocy naszych pięści i kopniaków, korzystając z faktu, że biowszczepy jakie otrzymaliśmy od szalonego doktorka dopakowały nas do tego stopnia, że nawet sam Pudzian poproszony przez Mastabę o sprzedanie nam lepy na ryj powiedziałby ” to by nic nie dało, nie dałoby nic”. Kiedy twoja postać porusza się po kompleksie, perspektywa widzenia automatycznie zmienia się, tworząc efekt wielu kamer. Wygląda to świetnie, gdy nie walczymy, ale czasami kąt kamery utrudnia ocenę, jak blisko jesteśmy przy przeciwniku. Kolejnym problemem jest to, że kierunek w którym wyprowadzamy cios, nieznacznie zmienia się po każdym kopnięciu lub machnięciem łapą przez co cały czas musimy korygować naszą pozycję do przeciwnika. Spudłowanie kilkoma ciosami spowoduje, że szybko będziemy musieli zaczynać od ostatniego zapisu.
W grze mamy dostęp również do kilku broni, jednak celowanie za ich pomocą również nie jest szczególnie wygodne.
Jednak to nie przeciwnicy, a zagadki zawarte w grze spowodują, że od BioForge można naprawdę szybko się odbić. Gra nawet nie zamierza nas prowadzić po sznurku do rozwiązania kolejnej zagadki, więc często będziemy zmuszeni do wysilenia swoich szarych komórek. Na szczęście w erze YouTube gra nie jest już takim wyzwaniem jak kiedyś, gdy większość graczy nie poradziła sobie nawet z… ucieczką z celi, czyli pierwszej lokacji dostępnej w grze. Najgorsze z nich są te za pomocą których uzyskujemy dostęp do kontrolnych terminali komputerowych, w celu zdalnego sterowania robotami, otwierania drzwi i omijania systemów zabezpieczeń. Kilka z nich musimy wykonać w ściśle określonym czasie, co jeszcze bardziej potęguje poziom irytacji u gracza.
Galeria: BioForge (1995)
Niestety jak na grę z gatunku survival horror, BioForge nie jest zbyt straszna. Gra posiada co przytłaczającą atmosferę, okraszoną naprawdę ciężką fabułą, ale brakuje w niej tego “czegoś”, co budowałoby poczucie ciągłego zagrożenia. Niemniej jednak to wciąż kawałek dobrej gry.
Na zakończenie muszę napisać o anulowanym BioForge II który powstawał, jednak z powodów finansowych najpierw planowano go wydać jako dodatek do pierwszej części gry, zaś chwilę później totalnie anulowano pracę nad tym projektem.
BioForge dzisiaj.
Gra zestarzała się naprawdę kiepsko i gdyby nie fakt, że należy do mojego ulubionego gatunku gier raczej nie zmusiłbym się dzisiaj do jej ukończenia. Gra działa pod DOSBox-X, badź możemy ją kupić za grosze na gog.com. Gra jest naprawdę krótka, jej ukończenie nie powinno zająć więcej niż 3 godziny.
Dziękuję za uwagę.