Na łamach mojego bloga nie raz przedstawiałem Wam gry, o których nawet najbardziej zapaleni gracze już dawno zapomnieli. W tym artykule chciałbym zaprezentować wam grę o tytule Demon Front, która na pierwszy rzut oka wygląda jak jedna z kolejnych części Metal Slug.
Nic w tym dziwnego, autorzy tego tytułu “zapożyczyli” niemal kompletną mechanikę gry od Capcom nieznacznie tylko ją udziwniając.
Jak łatwo już się domyślić mamy tutaj do czynienia z klasyczną strzelanką, w której to dzielny bohater idzie cały czas w prawą stronę ekranu i eksterminuje wszystko co nawinie się pod lufę karabinu. Zestaw narzędzi destrukcji, jakim przyjdzie nam eliminować tabuny wrogów nie jest specjalnie wyszukany. Oprócz standardowego karabinu wypluwającego grad pocisków i granatnika do naszej dyspozycji oddano zamrażającą strzelbę (moja ulubiona) i to właściwie tyle w temacie. Ewentualne braki w uzbrojeniu nadrobiono dodając do każdej z czterech postaci latającego stworka, któremu możemy wydawać polecenie ataku na przeciwnika, bądź zmianę na tarczę pochłaniającą otrzymywane przez nas obrażenia. Tymczasowa nieśmiertelność nie oznacza to jednak, że gra jest łatwiejsza od innych arcade’owych strzelanek. Tutaj cały czas jesteśmy zasypywani gradem pocisków więc cierpliwość i małpia zręczność to cechy, dzięki którym nie będziemy ginąć jak muchy.
Fabuła w tego typu grach ma marginalne znaczenie i nie zamierzam się nawet rozpisywać dlaczego po raz kolejny musimy uratować świat przed zagładą. Po prostu musimy i już 😉
Galeria Demon Front
Wykonanie gry jest kalką tego co widzieliśmy w Metal Slug’ach i jeżeli lubimy taki rodzaj grafiki, to z pewnością polubicie ten tytuł.
Demon Front dzisiaj.
Gra jest poprawnie emulowana na emulatorze M.A.M.E. Gra to typowy klon wspomnianego Metal Slug’a jednak wykonany na tyle starannie, że warto poświęcić tą godzinę czasu na ukończenie wszystkich etapów.