Kolibri to gra o której w Polsce raczej nie słyszeliście. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest fakt, że ten tytuł wyszedł jedynie na Segę 32X, czyli przystawkę do Segi MegaDrive która nie doczekała się dużej popularności.
Sam o tym tytule nie miałem pojęcia do czasu pisania poradnika o emulacji 8/16 bitowych konsol Segi i po jego napisaniu… po prostu wsiąkłem w ten kolorowy świat.
Wykonanie gry szokuje nawet dzisiaj. Po ograniu niemal wszystkiego na Segę Mega Drive przyzwyczajony byłem do palety barw które oferuje 16 bitowa konsola Segi. No, ale Kolibri wyszedł na “nakładkę” 32X i już na pierwszy rzut oka widać, że Kolibri korzysta z tego rozszerzenia w pełni wykorzystując jego możliwości.
Kolibri jest kolorowe i tak ślicznie wykonane, że nawet dzisiaj niemal po 3 dekadach gra wygląda naprawdę znośnie.
Galeria: Kolibri (Sega 32X)
Gra wyszła dokładnie tym samym roku, co kolorowy i cukierkowy Rayman i wykonaniem nie ustępowała mu ani na krok. Jest to naprawdę sporym wyczynem zważywszy na to, że 32X była znacznie słabsza od konfiguracji PC, która była w stanie “udźwignąć” Rayman’a.
Ścieżka dźwiękowa nie ustępuje grafice nawet na krok, szybko wpada w ucho i nie zapętla się na tyle szybko, by zaczęła nas męczyć.
Gra sama w sobie jest prostą strzelanką w której naszym zadaniem jest uporanie się ze “złymi” insektami (oraz innymi przeciwnikami). W grze znajdziemy masę “dopalaczy” dzięki którym nasz bezbronny ptaszek będzie w stanie szybciej uporać się z przeciwnikami.
Kolibri docenią osoby lubiące wyzwania. Gra jest naprawdę trudna i nawet dzisiaj, grając na emulatorze i mając pod ręką szybki zapis czasami trzeba się napocić, aby ukończyć większość etapów. Powodem tego jest fakt, że przeciwnicy są liczni i niezwykle szybcy. Ponadto w grze musimy “walczyć” z samym ptaszyskiem, które podczas sterowania nie zachowuje się przewidywalnie. Nasz bohater porusza się nieco skokowo, moim zdaniem autorzy gry chcieli zachować naturę lotu tych niewielkich ptaków. Nie pomaga to nam w grze, jednak po kilku kwadransach idzie sterowanie opanować.
Poziomów w grze mamy kilkanaście, jednak nawet nie myślcie o tym, że ukończenie gry to bułka z masłem. Osobiście męczyłem się z tym okrutnie, zaś przejście całego tytułu to kilka godzin frustracji. Ale da się to zrobić bez pomocy szybkiego zapisu, czego ja jestem dowodem 😉
Kolibri dzisiaj.
Grę uruchomicie bez problemu na emulatorze Kega Fusion, bądź RetroArch. W załączniku do tego wpisu umieściłem kody do poziomów dostępnych w grze.
Dziękuję za uwagę.
2 komentarze
Miałem Segę MegaDrive, jednak na dodatki do niej nie mogłem namówić rodziców 😀
Strzelam, że stać cię na zakup. Jesteś dorosły 😉
A nie, zaraz… nie mogę namówić żony na Jaguara xd