RETRO

Pretty Soldier Sailor Moon (1995)

W latach dziewięćdziesiątych w salonach gier królował jeden typ gier. Były to chodzone bijatyki 2D które przyciągały młodzież chętną wydać każde pieniądze na “kredyty” aby chociaż przez chwilę wcielić się koksa nakładającego po buźkach przeciwników. A jeszcze lepiej, jak graliśmy w parze z kolegą – ten zawsze mógł nam pomóc, albo chociaż posłużyć za wabik na co trudniejszych przeciwników.

W salonach zazwyczaj gościły takie tytuły takie jak The Punisher, Final Fight, Capitan Comando, a czasem zdarzyło się pograć w Violent Storm, a nawet w świetnego Alien vs. Predator, a o niedocenianym Big Fight: Big Trouble In The Atlantic Ocean nawet nie wspomnę.

W miarę upływu czasu, gatunek ten zyskał wiele gier opartych na licencjach, ponieważ było łatwo wprowadzić popularne postacie z filmów, anime i innych mediów do takich gier, by stanęły do walki z hordami wrogów związanych z daną licencją.

W związku z tym nie trwało długo, zanim seria “Sailor Moon” dołączyła do tego grona. Już niedługo po wydaniu mangi i bardziej znanego u nas anime seria “Czarodziejek z księżyca” stała się potężnym produktem merchandisingowym, na fali którego trafiła również do salonów gier, dzięki wydaniu “Pretty Soldier Sailor Moon” przez Gazelle w 1995 roku.

Gra jest prosta do bólu. Po prostu wybieramy swoją ulubienicę z anime i przystępujemy do rajdu przez kilka poziomów, na których klepiemy do nieprzytomności kolejne zastępy plugastwa z Królestwa Ciemności.

W porównaniu do innych gier bijatyk tamtego czasu, “Pretty Soldier Sailor Moon” zaskakuje swoją prostotą pod względem liczby dostępnych ruchów. W porównaniu do innych gier, które starały się wprowadzać innowacje, “Sailor Moon” ze względu na zasób ataków naszych bohaterek. sprawia wrażenie czegoś z końca lat osiemdziesiątych. Mamy tutaj ciosy pięściami i kopniakami, wyskok z butem, rzut i niemal zero specjalnych kombinacji.

Gra oferuje nam jednak mega potężne, świetnie animowane ataki które na wzór tych znanych z Golden Axe wymagają od nas zebrania kilku sztuk “duperszwanców” porozrzucanych po poziomach. Kiedy używamy specjalnego ataku, ekran przyciemnia się, a animacja naszej bohaterki pojawia się na pierwszym planie. Jest to niezwykle widowiskowe i pomaga bardziej wczuć się w klimat gry.

Wizualnie gra jest wykonana naprawdę dobrze i nie ma się do czego przyczepić. Każda postać wygląda, jakby została wzięta prosto z anime, a tła są pełne detali. W grze odwiedzimy kilka dzielnic Tokio, które fan serialu z pewnością rozpozna.

Galeria: Pretty Soldier Sailor Moon

Wysoki kunszt graficzny nie idzie niestety w parze z udźwiękowieniem tego tytułu. Nie jest źle, w tle przygrywają nam utwory znane z serialu, jednak znajdziemy tu również kilka kompozycji przygotowanych dla gry. Niestety brzmią one tak, jakby cały board automatu pamiętał jeszcze czasy Final Fight. Czyli gry, wydanej ponad 5 lat wcześniej…

Pretty Soldier Sailor Moon jest naprawdę trudną grą. Duża liczba przeciwników połączona z małym zasięgiem ciosów naszych kobitek sprawia, że automat z tą grą musiał naprawdę odzierać młodych, napalonych na “czarodziejki” graczy. Gra z drugim napaleńcem z pewnością pomagała, jednak dotarcie do końca tej (jakby nie patrzeć) krótkiej gry na jednym kredycie jest nie lada wyczynem.

Co ciekawe w Japonii, w magazynie Game Machine z 1 maja 1995 roku, gra “Pretty Soldier Sailor Moon” została wymieniona jako jedenasta najbardziej popularna gra w salonach gier w tym miesiącu, wyprzedzając nawet “Virtua Fighter” !

A u nas ? Jak ktoś jakimś cudem widział automat z tą grą to i tak nie grał, bo była siara przed kolegami 😉

A tak na poważnie zastanawiam się, czy widzieliście ten automat w osiedlowych spelunach ? Dajcie znać w komentarzach.

Pretty Soldier Sailor Moon dzisiaj.

Jeżeli lubisz chodzone bijatyki i nie odstrasza cię japońska animacja, to Pretty Soldier Sailor Moon jest właśnie dla Ciebie. Co prawda na M.A.M.E, czyli emulatorze na którym możemy opalić ten tytuł znajdziecie o wiele więcej ciekawych gier, to ten tytuł nadal się broni swoją szatą graficzną. Chociaż pod ciuszkami dziewcząt siedzą tak naprawdę mechaniki gry zerżnięte prosto z Golden Axe, to wciąż to naprawdę dobra gra.

Tak jak wciąż wspominam w moich wpisach, granie na emulatorach za pomocą klawiatury mija się z celem. Dlatego też polecam Wam te dwa modele joypadów:
  • 8Bitdo SN30 w cenie ok. 116 złotych (dostępny na Allegro, X-kom)
  • 8Bitdo Ultimate C w cenie ok. 134 złotych. (dostępny na Allegro, X-kom)
Sam używam 8Bitdo Ultimate C niemal od roku i nie mam z nim żadnych problemów. 

Dziękuję za uwagę i życzę miłego grania !

Pozostaw coś po sobie - oceń ten wpis ! Zmotywujesz mnie tym do dalszej pracy.

Kliknij w gwiazdkę, by go ocenić !

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jeszcze nikt nie ocenił tego wpisu.

Może cię zainteresować:

Ugh! (1992)

Kabson

Teenagent (1995)

Kabson

Spin Master (1993)

Kabson

Battle Beast (1995)

Kabson

Auto Modellista (2002)

Kabson

Terminator 2: Judgment Day – Chess Wars (1993)

Kabson

1 komentarz

Avatar
Pietrek 2023-10-02 at 09:56

Grałem to w automaciarni.Ale faktycznie w tamtych czasach można było wyrwać “wpierdola” za to, że graliśmy w czaroziejki, zamiast final fight xd

Odpowiedz

Zostaw komentarz