Z okazji Halloween, czyli święta hucznie obchodzonego wszędzie (tylko nie u nas) chciałbym przedstawić Wam jedną z najdziwniejszych, a zarazem najbardziej „brutalnych” gier na NES’a.
Musicie wiedzieć, że w latach osiemdziesiątych, jak i dziewięćdziesiątych wielkie Nintendo starało się być firmą skierowaną głównie do dzieci i kojarzoną z ugrzecznioną rozgrywką. Dlatego też naprawdę ciężko było developerom przepchnąć przez cenzurę Nintendo, która dosłownie kastrowała tytuły z jakiejkolwiek brutalności. Z tego też powodu na Nintendo Entertainment System ze świecą można szukać gier, które robiły chociaż krok w stronę gore.
Nie zapominajmy jednak, że na konsolach Nintendo i jej klonach grali też starsi gracze, którzy zerkając na gry wydawane na innych platformach (głównie PC i Amiga) również chcieli by od czasu do czasu urwać komuś głowę wraz z kręgosłupem, czy też inne „kuku”.
Jedną z najbardziej szokujących gier na NES był Chiller o którym w kraju w którym Wisła płynie nikt nie słyszał. Gra pojawiła się na automatach w 1986 roku, a chwilę potem w nieco w mocno okrojonej szacie graficznej zawitała na konsoli NES.
Chiller to gra wykorzystująca Zapper’a, czyli słynny pistolet którym strzelaliśmy do kaczek i tego wrednego kundla, który cieszył się z naszych niepowodzeń. W grze wcielamy się psychola, którego zadaniem jest zabijanie, torturowanie, bezczeszczie zwłok i tego typu atrakcje.
Oczywiście Nintendo nigdy nie dopuściłoby do legalnego pojawienia się tego typu produkcji na ich sprzęcie, dlatego też Chiller nigdy nie został oficjalnie wydany na konsoli NES.
Gra podzielona jest na cztery główne poziomy w których musimy “odstrzelić” określoną ilość celów w wyznaczonym czasie. Jeżeli się nam uda, przechodzimy dalej.
Audiowizualnie gra nie wymiata i wygląda bardziej jak jakieś garażowe demo, niż gra na którą trzeba by wyłożyć pieniążki.
Galeria: Chiller
Chiller dzisiaj.
Gra to prawdziwy crap i właściwie nie polecam nawet próbować w to grać. Osobiście uruchomiłem ją na emulatorze PuNes którego aktualnie testuję.
