Rock Em’ Sock Em’ Robots Arena to nieznany na rynku europejskim tytuł, w którym za wszarze łapią się olbrzymie roboty. Gra została wydana jedynie na rynku amerykańskim i…właściwie nie odniosła większego sukcesu. A szkoda, gdyż jakby dopracowano kilka jej elementów mielibyśmy całkiem ciekawą „mordoklepkę” 3D a tak… wyszło jak wyszło.
No ale po kolei…
Rock Em’ Sock Em’ Robots to seria zabawek dla dzieci, w których na arenie piorą się po gębach dwa roboty. Wygrywa ten, który da w „szczenę” oponentowi tak mocno, że… dosłownie odskoczy mu głowa. Zabawka była (i jest) na tyle popularna, że doczekała się naprawdę wielu nawiązań w mediach.
Nic więc dziwnego, ze prędzej czy później ktoś musiał wpaść na pomysł wyprodukowania gry wideo. Deweloper który podjął się wyzwania to Paradox. Jak z pewnością pamiętacie, spod ich igły wyszły cztery nawet ciekawe bijatyki na PSX, a mianowicie Wu-Tang: Taste The Pain, dwie części X-Men Academy oraz sławny Thrill Kill, który był tak brutalny, że grę po prostu zbanowano.
Jak widzicie z takim portfolio można by było stworzyć nawet dobrą grę. Rock Em’ Sock Em’ Robots Arena to jednak typowy średniak na którego dopracowanie poświęcono stanowczo za mało czasu.
Do wyboru mamy 9 robotów którymi możemy pojedynkować się na aż trzech arenach. Wśród „fajterów” znajdziemy typowe roboty, jak i również jednego robo-dinozaura, czy tez mecha-samuraja. Jak to mówią, do wyboru do koloru 😉
Głównym trybem gry jest tryb kariery, w którym musimy poprowadzić naszego robota do zdobycia złotego pasa. Walka w grze jest dość trudna. Sterowany przez konsolę oponent nie odsłania się często i do czasu aż nie poddamy naszej puszki tuningowi, naprawdę będzie ciężko nam wygrać.
Galeria Rock Em’ Sock Em’ Robots Arena
W ten sposób właśnie doszliśmy do tego, co w tej grze miało prawdziwy potencjał a co zostało totalnie nie zbilansowane. Po wygranych walkach zarabiamy walutę, za którą możemy zakupić nowe części w postaci nóg, rąk itd. Każda z kończyn to inne ciosy specjalne i szybko okazuje się, że jedne „protezy” górują nad innymi rozwiązaniami. Fajne w grze jest to, że możemy uszkodzić jakąś kończynę oponenta i po wygranej walce po prostu ją sobie zabrać.
Niestety gra sprowadza się do tego, by nabyć „jedyne słuszne” części i za ich pomocą bez problemu miażdżyć kolejnych oponentów. A to, jak łatwo się domyślić nudzi się już po kilku(nastu) minutach.
Dodatkowym minusem tej gry są tylko 3 areny, na których toczone są walki. To stanowczo za mało, aby szybko nie znużyć gracza.
Jakby dodano do gry więcej aren, robotów (albo chociaż ich części) oraz trybów rozgrywki to z całą pewnością mielibyśmy całkiem grywalną bijatykę.
Rock Em’ Sock Em’ Robots Arena dzisiaj.
Ciężko mi jest zachwalać ten tytuł, ot typowy średniak którego można odpalić w przerwie pomiędzy kolejnymi sesjami Tekkena 3, czy też innego Bloody Roar. Rock Em’ Sock Em’ Robots Arena to jedna z tych gier w które można pograć z ciekawości, jednak nie oczekujcie po niej zbyt wiele.
Screenshoty pochodzą z emulatora DuckStation na którym jest emulowana nad wyraz poprawnie.
Tak jak wciąż wspominam w moich wpisach, granie na emulatorach za pomocą klawiatury mija się z celem. Dlatego też polecam Wam te dwa modele padów:- 8Bitdo SN30 w cenie ok. 116 złotych (dostępny na Allegro, X-kom)
- 8Bitdo Ultimate C w cenie ok. 134 złotych. (dostępny na Allegro, X-kom)