“Dino Crisis” to gra, która przyciągnęła mnie już w dzieciństwie i do dziś wspominam emocje związane z pierwszymi chwilami spędzonymi w tym horrorze. Pomimo moich licznych prób zmierzenia się z klasycznymi częściami “Resident Evil” na PlayStation 1, to właśnie “Dino Crisis” była tą jedyną, którą udało mi się ukończyć w czasie jej pierwotnej premiery. To samo w sobie mówi wiele o tym, jak wyjątkowy tytuł stworzył Capcom i jak wiele satysfakcji przyniosła mi ogranie tego tytułu.
Spis treści
Fabuła w grze.
Pod względem graficznym “Dino Crisis” nie odstaje mocno od “Resident Evil 2”, chociaż całkowicie trójwymiarowe tła ograniczają poziom szczegółowości pomieszczeń. Mimo że dynamiczna kamera czasami nie do końca niweluje te braki, to trzeba przyznać, że twórcy starali się wprowadzić pewne innowacje, które wyróżniają grę na tle innych produkcji tego okresu. W szczególności podoba mi się bardziej realistyczne podejście do zagadek – zamiast typowych dla gatunku survival horror pierdółek w kształcie kluczy, które trzeba umieścić w określonych miejscach, tutaj musimy manipulować maszynami i kombinować z kluczami dostępu, co nadaje grze bardziej realistyczny wymiar. Dzięki temu laboratoria na wyspie Ibis wydają się być miejscem, które mogłoby naprawdę istnieć, co tylko dodaje grze klimatu i autentyczności.
Jednym z ciekawszych aspektów rozgrywki jest wprowadzenie mechaniki krwawienia, która powoduje stopniową utratę zdrowia bohaterki po zranieniu przez wroga. Wymusza to na graczu ciągłą troskę o stan zdrowia postaci i dodaje dodatkowego elementu zarządzania zasobami. Interakcje z przeciwnikami również wprowadzają pewien poziom stresu, zwłaszcza gdy wrogowie mogą wytrącić broń z ręki Reginy, zmuszając gracza do szybkiego działania, aby ją odzyskać. Chociaż zagadki w grze mogłyby być bardziej zróżnicowane, ich poziom trudności sprawia, że ukończenie gry bez poradnika jest prawdziwym wyzwaniem.
Jeśli chodzi o system ekwipunku, to moim zdaniem jest on gorzej przemyślany niż w serii “Resident Evil”. Choć mamy więcej miejsca na przechowywanie przedmiotów leczniczych, to jednak interfejs wydaje się nieco nijaki i brakuje mu charakteru, który przyciągałby graczy. Różnorodność broni także nie zachwyca – podstawowy arsenał składa się z pistoletu, ulepszonego pistoletu, strzelby i granatnika. W porównaniu do różnorodnych i efektownych broni dostępnych w “Resident Evil”, wybór w “Dino Crisis” może wydawać się nieco ograniczony i mało kreatywny. Brakuje tutaj bardziej unikalnych broni, które dodawałyby rozgrywce dodatkowej głębi.
Galeria: Dino Crisis
Mimo tych drobnych niedociągnięć, “Dino Crisis” pozostaje grą, która naprawdę potrafi wciągnąć i zapewnić niezapomniane wrażenia. Kombinacja elementów survival horroru z dynamiczną akcją i intensywnymi starciami z dinozaurami tworzy mieszankę pełną adrenaliny i emocji. Velociraptory, pteranodony, a przede wszystkim Tyranozaur jako powracający boss, stanowią niezapomniane wyzwania, które na długo pozostają w pamięci gracza.
Osobiście bardzo chciałbym zobaczyć remake lub reboot tej serii, ponieważ współczesne gry wideo mają już wystarczająco dużo tytułów skupiających się na zombie i ich “klonach”. “Dino Crisis” ma ogromny potencjał, by na nowo zdefiniować gatunek survival horroru z dinozaurami jako głównymi antagonistami. Gra zasługuje na odświeżenie i ponowne wydanie na nowoczesne platformy, co mogłoby być doskonałym powrotem do korzeni zarówno dla fanów serii “Resident Evil”, jak i miłośników prehistorycznych potworów.
Dino Crisis dzisiaj.
Podsumowując, “Dino Crisis” to klasyk, który mimo upływu lat nadal oferuje mnóstwo emocji i momentami naprawdę może przestraszyć. Gra nie tylko dostarcza solidnej dawki adrenaliny, ale również pozostaje jednym z najbardziej pamiętnych przykładów gier survival horror z końca lat 90. Jeśli jeszcze jej nie próbowaliście, gorąco polecam – przygotujcie się na niepowtarzalną przygodę pełną prehistorycznych zagrożeń.
Grę bez problemu uruchomicie na emulatorze DuckStation.
Dziękuję za uwagę i życzę miłego grania !