Terminator 2 to film kultowy, zaś tytułowe maszyny do zabijania wciąż są na topie, o czym świadczą kolejne (moim zdaniem) nieudane sequele tego świetnego filmu.
Nie ma czemu się dziwić. Przy obecnych pracach przy AI oraz wciąż prężnie rozwijającej się mechatronice to tylko kwestia czasu, czy stworzone przez nas maszyny obrócą się przeciwko ich twórcom…
Dzisiaj chciałbym przedstawić wam niewielką grę na Nintendo Entertainment System (NES), zwaną u nas Pegasusem, czyli Terminator 2: Judgement Day.
Sama gra nawiązuje do filmu odzwierciedlając jego kilka kluczowych elementów.
Na pierwszej planszy (zajezdnia ciężarówek) naszym zadaniem jest zdobycie bronili oraz ubrania. Drugi etap to pogoń za uciekającym Connor’em na motocyklu, w którym bierze udział również czarny charakter, czyli zmiennokształtny T-1000.
Trzeci poziom odbywa się w psychiatryku gdzie przetrzymują matkę naszego przyszłego przywódcy ruchu oporu. Czwarty to gmach Cyberdyne Systems który wysadzamy w powietrze. Piąty, ostatni etap to huta stali w której.. właściwie każdy z was wie co się stanie .
Największym problemem jaki trapi ten tytuł to wykonanie każdej z misji, gdyż w każdym z pięciu etapów coś po prostu nie zadziałało tak jak powinno a więc:
- Etap#1 – nasza postać od początku poziomu jest ubrana, więc zdobycie ubrań pod koniec etapu jest eee… ?
- Etap#2 – jedyny poziom w którym sterujemy motocyklem. Poziom jest arcytrudny, gdyż widok z 2D zmienia się w izometryczny. Naszym największym wrogiem są bramki w które po pierwsze musimy strzelić (to je otwiera) a następnie się w nie jakoś zmieścić. Co bez wyuczenia się etapu na przysłowiową “blachę” jest niemal niemożliwe.
- Etap#3 – błąkamy się po wspomnianym domu wariatów w poszukiwaniu ukrytych kart, przeszkadzać w tym będzie nam również T-1000. Pod koniec etapu jesteśmy rozliczani z naszych interakcji z personelem szpitala, jeżeli ich nie zabijaliśmy mamy szansę otrzymać ulepszenie posiadanej broni. I módlcie się, by dostać minigun’a, gdyż bez niego na ostatniej planszy jest znacznie trudniej.
- Etap#4 – podobny do poprzednika, błąkamy się po lokacji i podkładamy bomby. Właściwie nic ciekawego, jednak czeka na nas strasznie nużące latanie po piętrach i szukanie miejsc do podłożenia ładunków wybuchowych.
- Etap#5 – to głównie walka z planszą samą w sobie. Spotykamy tutaj T-1000, ale dzięki wspomnianemu orężowi starcia trwają zaledwie kilka sekund. Gorzej z etapami platformowymi. Upadek w rozgrzany metal zawsze równa się Game Over. Niesprawiedliwe ? No i co z tego, kiedyś nie było zapisów stanów gry i tym podobnych bzdetów…
Galeria: Terminator 2: Judgement Day
Jak możecie wywnioskować gra nie zachwyca z powodu masy błędów. A więc skąd wzmianka o niej na V@ariatkowie ?
Otóż… kurczę mogliśmy wcielić się w T-800. Mechanicznego obrońcę John’a Connora, przyszłego przywódcę ruchu oporu. To miało swój powab, gdyż sterowaliśmy “Szajsenegerem” a nie kolejnym animkiem, czy innym Mario…
Terminator 2: Judgement Day dzisiaj.
Pomimo średniego wykonania zachęcam do zaznajomienia się z tym tytułem. Rom odpalicie na dowolnym emulatorze NES’a, czy też RetroArch.
Dziękuję za uwagę.